Ewa umiliła mi dziś wieczór. Nie pozwoliła się zatrzymać i dociągnęła do końca.
W zamian dostałam wielką dawkę endorfin i satysfakcje.
Mimo, iż są momenty, gdy jej nienawidzę, gdy krzyczę i
chcę odejść, to i tak zawsze zostaję.
I tak 3x w tygodniu.
Szczęśliwa!
Chyba gdzieś tu odnajduje swoje szczęście.
Może to popycha mnie do tego, by otwierać rano oczy?
W zeszłym tygodniu
namówiłam mamę na bieganie, tata również wrócił na ścieżkę i ze mną trenuje,
ponieważ zapisałam go na półmaraton!
Siostra ze mną ćwiczy, oczywiście jeszcze nie wszystko potrafi zrobić, ale sam fakt,
że jest w ruchu już mnie cieszy. Pies biega ze mną, więc ciągłą dawkę ruchu ma zapewnioną.
Mam nadzieje, że w końcu wszyscy poczują się dobrze.
Starałam się jeszcze brata namówić, ale za szybko się zniechęcił. A szkoda, bo dobry by z niego był biegacz.
Rodzinne są u nas wielkie łydki, więc szkoda by to było zmarnować.
Nie przestawaj, nie poddawaj się!
Oby nie wypaść z rytmu, oby ciągle biec....